środa, 4 maja 2011

przypływy i odpływy...

Przypływa i odpływa przeze mnie ta latarnia. Nie mogę się od niej uwolnić i nie chcę.
Właśnie dowiedziałem się, że skończono jej budowę w 1916 roku.
Ciekawe, bo w drugim roku I Wojny Światowej. Że nie przerwano budowy,
i że ukończono ją.Według nowych zdjęć, które zdobyłem, jej wysokość
powinna dochodzić do 30 metrów, średnio,
bo jak pisałem różnica poziomów morza jest znaczna - do 6-8 metrów.
Wiem, że jest już zautomatyzowana i latarnicy już nie pełnią dyżurów na niej. Szkoda.
Bo mało, że ubyło miejsc pracy, to zaginął tak romantyczny zawód.
Na filmie pt. “ Pomocnik”,  chodziło o pomocnika latarnika,
latarnik wyrabiał krzesła,w trakcie dwutygodniowych zmian.
Kiedy nowy pomocnik zapytał go czy tylko krzesła robi,
to usłyszał w odpowiedzi -” A  wyobraża pan sobie, jakbym windował
szafę z wieży do stateczku?”- stateczku, którym przywożone i odwożone są zmiany.
To były ładne krzesła z giętymi oparciami
i wyplatanym siedziskiem, ale nie wiem z jakiego materiału. Może sizal?
Jak by nie było żal, że nie zostanę latarnikiem, i nie zamieszkam w latarni morskiej.
Na zdjęciu na dole, robimy z Aurelią klar na łódce,
Ona zdejmuje flagi - Francuską i Polską, bo wtedy gościli u nas Helene i Jacques
- teraz mieszkający właśnie w Bretanii.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz