Siedzę na podmurówce pod kapliczką razem z Lizusem, psem naszym, a obok Babcia Harasimczukowa, która mieszka w ruinie. Czekamy na sklepik samochodowy.
A na drugim linorycie siedzę po spotkaniu przyjaciół w Prositach, w domu Englinga, o którym też by należało coś powiedzieć. To miescowy chłopak który był niezwykle świątobliwy, służył w armii niemieckeij, zginął na frocie we Francji. urodzony w Prositach był inspiratorem powstania
Ruchu Maryjnego, zwanym też Szynsztadzkim. Ach, długo by mówić.
Ruchu Maryjnego, zwanym też Szynsztadzkim. Ach, długo by mówić.
To jego portret zrobiony przeze mnie w 2008 roku.
Witaj Zdzichu!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę z T(w)ego bloga, że udało się wystartować, czekam na kolejne wspaniałe prace oraz wieści-opowieści z rżyska.
Zaskoczyły mnie kompletnie, krzesełka!!! a jeszcze jako pierwsze, nie miałam pojęcia :) że istnieją w dwuwymiarze. Podoba mi się ten sękaty autoportret i Aurelia jako francuska kochanka-piromanka. Pozdrawiam serdecznie i czekam na więcej! Ewa