poniedziałek, 24 stycznia 2011

Film o Breughlu

24.01. – 2.50. Cholera nie mogłem zasnąć. Ależ piękny reportaż oglądałem od 1.00 do 2.00 o Lechu Majewskim, reżyserze, który kręcił film o obrazie Breughla. Nie jest to film fabularny, jest to próba językiem filmu opowiedzenia o tym obrazie – tytułu nie znam. Ależ było to wciągające i podniecające,. Znaleźć się nagle w scenerii pielgrzymki średniowiecznej na golgotę. Taki jest mniej więcej tytuł obrazu. Chodziło o narzucanie przez katolicka Hiszpanię katolicyzmu Flamandii. Jak to się dziwnie składa, bo przecież czytam teraz historię życia Goyi, żyjącego w Hiszpanii sto lat później, gdzie jednak panuje inkwizycja, której szczególnie dużo miejsca poświęca Zwaig – autor biografii. Bardzo interesująca przygoda z tym filmem, a właściwie reportażu o nim, ale chyba równie frapującym jak sam film. Zapewne w życiu go nie obejrzę, chyba, że znajdzie się na płycie. Ale aż szkoda że nie na dużym ekranie. Cały czas myślę o Breughlu i o Majewskim i jestem zdumiony ile symboli zawarli obaj w swoich dziełach. Zawsze lekceważyłem wymowę symboliczną, chociaż jej się spodziewałem, bardziej interesowało mnie ogólne wrażenie. Pewien nastrój, klimat. Ale tutaj byłem zdumiony i zafascynowany tą ilością symboli zawartych w obrazie. Chociaż i film je na pewno odtwarza to jednak poza tym ma piękny klimat, właśnie Breuglowski. Sam zastanawiam się jak mógłbym w moich bezpretensjonalnych pejzażach przemycić jakąś tajemną a poruszającą symbolikę. Ale do tego trzeba być filozofem i mieć przesłanie, świadomość tego przesłania. No i chęć przekazania go i umiejętność zrobienia tego. Niskie ukłony wobec prawdziwego twórcy, artysty. Wypada jedynie żałować, że mimo dojrzałego wieku nie jestem dojrzałym artystą. Ciekawe, wydaje mi się, że w Jurka Czerniawskiego pracach, nawet tych z pozoru abstrakcyjnych jest więcej ukrytej symboliki, jakiegoś intelektualnego, czy emocjonalnego przekazu. Sam nastrój jest już jakimś przekazem. Chociaż teraz wydaje mi się, że w moich pracach czasami pojawia się właśnie w nastroju, w klimacie pewien filozoficzny przekaz. Ale to może jedynie moja chęć dorównania mistrzom, i chęć ukrycia mojej niemocy przemawiają przeze mnie. W każdym razie czasami staram się. A to już mogę zaliczyć na plus, mojej na ogół dość powierzchownej i banalnej twórczości. Musiałbym się zwrócić do Jurka Czerniawskiego
o ocenę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz