piątek, 27 maja 2011

Czy tak miało być?

 

Ach,  dostałem wczoraj dwie płyty od Aurelii, ale filmy są bez polskich tekstów, szkoda.
Chyba, że zacznę uczyć się angielskiego.Ale mam za to listy Osieckiej i Przybory.
O Jezu, jakież  cudowne listy do siebie pisali. Pisali wierszami, piosenkami, miłością i tęsknotą.
Tego nie sposób słuchać, to by człowiek jeno płakać chciał z żalu i szczęścia, 

z rzewności i miłości.  Do kogo, do czego? Nie wiem, ale płaczę.
Och jak mi żal, że tak nie umiem, nie potrafię. Że miłości już nie ma, że zapomniałem.
Nie wiem. Ale płaczę. Dla kogo, dlaczego? Nie wiem.
To po prostu wypełnia człowieka do głębi, to drga jakimiś wewnętrznymi strunami.
A mówią, że serce to mięsień, chyba mięśniacy.. Serce to uczucie, to wszystkie uczucia
jak w tyglu zmieszane. Wrzące, stygnące i zapominane, chociaż nie zapomniane.

                                         “Na smutek z uśmieszkiem - deszcz
                                          Na jedną Agnieszkę - deszcz...
                                          ...Na kocham Cię stale - deszcz...
                                         ... Na dalej, i dalej, tam dalej... - deszcz” 

                                                                          “O Jeremi, słowiczy sokole...”


Jaki nieprawdopodobny w swoich uczuciach, w ich wyrazie  - duet tworzyli.
To dialog jednym głosem, na jednej strunie. Strunie srebrnej, która drga echem
długo jeszcze, choć jej już nie ma. To siła  miłości pragnącej, stęsknionej.
Przypominają strofy Cyrana De Bergerac w interpretacji Fronczewskiego.
Pamiętam go w bardzo wzruszającej interpretacji w teatrze telewizji.
Właśnie, niestety głos Machalicy, nie jest dobry.
Za niski i nie mający tego dzwonu wewnętrznego.
Myślę, że  Fronczewski  by pasował, on potrafi mieć ciepły, wzruszający głos.
Co by nie powiedzieć o ich twórczości to zabrzmi źle.
Bo jak przedstawić siłę uczuć płynącą z tych listów-wierszy.
Można ich jedynie słuchać, a może lepiej czytać. Chyba bym wolał.
Jednak dla mnie słowo drukowane jest najpiękniejszym narzędziem
do przekazania uczuć. Jedynie ich piosenki mogą z tym konkurować.
W poprzedniej wersji tekstu napisałem o Abelardzie i Heloizie,
a nie miałem parę dni internetu - proza, nie zapłacony.
Jednak nie chciałem pisać, nie będąc pewny faktów,
więc wykreśliłem ten fragment.
A gdy miałem już dostęp do informacji o Agnieszce Osieckiej,
to znalazłem historię miłości tychże - Heloizy i Abelarda.
Czy mam więcej pisać? Czy to zbieg okoliczności?
Czy tak miało być?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz