środa, 27 kwietnia 2011

tłuczek do pukania się w głowę.


Zrobiłem dla moich przyjaciół tłuczek do moździerza,
bo mnie poprosili żebym wytoczył, znając mnie i mój warsztat.
Mogłem całość wytoczyć, to 15 minut roboty,
ale wytoczyłem jedynie dolną część,
a górę podrzeźbiłem umieszczając dwa ptaszki - kowaliki,
o uproszczonym rysunku,bo to w końcu narzędzie do robót
kuchmistrzowskich mających ścisły związek
z różnego rodzaju substancjami spożywczymi.
A zatem trzeba go po użyciu dobrze umyć.
Bardzo się spodobał przyszłej użytkowniczce,
za co mi serdecznie podziękowała.
Za co ja z kolei podziękowałem, bo lubię jak mnie chwalą i dziękują,
a poza tym, lubię robić takie rzeczy.
Ale, oto rozchorowałem się i byłem w dołku psychicznym,
i zacząłem myśleć tak:
- “Po cholerę ja to robię, dla zachwytu i słów podziwu od kilkorga przyjaciół.
Dla tych nielicznych, którzy docenią kunszt i serce włożone w moją pracę,
gdy całe tabuny niby ludzi popukają się w głowę i zaśmieją szyderczo -
mówiąc: ty durniu po cholerę wkładałeś serce w tłuczek do moździerza,
 zamiast zrobić szmal, na “tłuczeniu” przemysłowym takich,
prawie identycznych tłuczków. Puknij się w głowę tym tłuczkiem”.
No i pukam się w głowę od kilkudziesięciu lat, i skutku nie widać.
Znowu włożę serce w jakiś tłuczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz